1959_Kluby Jazzowe
RYBNICKI JAZZ CLUB RJC powstał w 1959 roku w Rybniku, początkowo jako filia Śląskiego Jazz Clubu w Gliwicach, a od 1962 roku stał się samodzielnym stowarzyszeniem.
Klub zrzeszał około 30 osób, a pierwszym prezesem został Janusz Trzcina znawca i wielki miłośnik jazzu.
Siedzibą RJC była piwnica zwana Bombajem w Domu Kultury Ryfamy przy ul. Młyńskiej w Rybniku.
Działalność klubu obejmowała organizację koncertów, jam sessions oraz prelekcji na temat muzyki jazzowej, które opracowywał i wygłaszał Henryk Choliński , znany na Śląsku a później w całej Polsce propagator jazzu.
Za sprawą działaczy RJC w klubie oprócz miejscowych muzyków występowały czołowe polskie zespoły jazzowe z udziałem min. : Andrzeja Trzaskowskiego, Zbigniewa Namysłowskiego, Wojciecha Karolaka, Adama Jędrzejowskiego, Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Adama Makowicza i wielu innych.
RJC przez cały okres działalności miał swój własny zespół jazzowy pod kierunkiem Czesława Gawlika, początkowo grający jazz tradycyjny , a od 1961 roku po zmianach personalnych powstał kilkunastoosobowy band grający w stylu mainstream również kompozycje własne oraz czołowych polskich jazzmanów.
W 1957 roku budynek przy ul. Kościuszki 34, przed wojną należący do starego niemieckiego rodu Schaffgotschów, trafił w ręce wrocławskich studentów – przejęło go ZSP. Tu w 1959 r. narodził się Pałacyk – klub, który przeszedł do legendy polskiego ruchu studenckiego. Tu powstał Kalambur, Teatr Pantomimy Gest i wiele innych teatrów studenckich, tu działały kabarety – na przykład bardzo oryginalny Kabaret Ojców, tu odbywał się Jazz nad Odrą, a swoje pierwsze kroki stawiali Eugeniusz Get-Stankiewicz i słynny plakacista Jan Sawka. Pałacyk był enklawą wolności i swobody artystycznej, na czterech piętrach tworzyli literaci, poeci, muzycy, fotograficy, twórcy teatralni, filmowcy, swoje miejsce mieli też grotołazi i alpiniści.
W Pałacyku kwitło też niezwykle bujne życie towarzyskie, pito grzane wino, odbywały się potańcówki i wielkie bale. Pałacyk tętnił życiem od rana do nocy, a czasami od rana do … rana! Bywanie w tym miejscu nobilitowało i przyciągało jak magnes – kogóż tu nie było!